wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 8

Wróciliśmy do domu zmęczeni, byliśmy na wszystkich możliwych atrakcjach w wesołym miasteczku. Miałam nadzieje że będę mogła się rozłożyć na kanapie, ale głodomorek prosto przed moim nosem klapnął swoim zgrabnym tyłeczkiem na kanapę z wielką paczką chipsów. Chciałam go stamtąd wywalić wszystkimi siłami jakie mam w sobie, ale on i tak był jak nietykalny. W końcu Caroline i Eleanor postanowiły mi pomóc, i wielkim trudem blondas spadł z przerażeniem z kanapy na podłogę i już tam pozostał.
- Ulalala, jakie laski tutaj są - loczek pojawił się w pokoju i poruszył brwiami w naszą stronę. 
- Nie ma chipsów! - krzyknął Horan.
Zrobiłam wielkie oczy.
- Jak to? Już? - spytałam.
- Idź po nowe, matole - mruknął Hazza.
- Nie ma już - blondasek zakrył twarz.
- Jak to nie ma?! 
- No zjadłem! - powiedział cicho.
- Masz przerąbane, stary - kopnął go lekko. 
Chłopacy zaczęli się bić, wygłupiać.. Jeszcze raz pić, i znowu wygłupiać.. i tak w kółko. Znudzona tym wszystkich ruszyłam do sypialni i momentalnie zasnęłam.

Wstałam wczesnym rankiem, byłam tak blisko mojego chłopaka że przez sen czułam jego ciepły oddech. Zsunęłam się cichutko z łóżka i ruszyłam w stronę okna, było strasznie pochmurno i padał deszcz. Myślałam że tylko ja już nie śpię, ale do moich uszu wpadł hałas który podobno był z kuchni. Postanowiłam sprawdzić co tam się dzieje, najcichszym krokiem wyszłam z pokoju gdzie śpi mój ukochany i po chwili znalazłam się w pomieszczeniu gdzie usłyszałam wcześniej hałasy. Przetarłam oczy bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę, pełno rozbitych talerzy, kubków, wszystkie noże były na podłodze, mleko było rozlane a płatki rozsypane. Całe szczęście że byłam pierwszą osobą tam, znaczy teoretycznie drugą, no ale przecież jedynie ja i dziewczyny nosimy kapcie. Próbowałam ogarnąć ten chaos, bałagan i nie wiem jak to można jeszcze nazwać. Nie miałam pojęcia kto to zrobił i dlaczego. Miałam zamiar już iść, ale poślizgnęłam się o mleko wylane na kafelkach, niestety na moje szczęście rąbnęłam głową o szklaną butelkę. Próbowałam się podnieść, ale nic z tego. Widziałam jak krew leci mi z nadgarstka, bo przetarłam nim o kawałek szkła. Leżałam prawie bez ruchu, aż do kuchni nie wbiegł podajże Malik.
- Nic ci nie jest? - złapał mnie za rękę.
- Zostaw mnie! - wyrwałam z jego ręki moją skaleczoną rękę. 
- To ty zrobiłeś prawda? - spojrzałam na niego poważnie.
- Eeee.
- No dziękuje za odpowiedź - uśmiechnęłam się sztucznie.
Do pokoju wszedł Louis. Jego mina jak zobaczył mnie leżącą na kafelkach we krwi była gorsza niż moja mina jak zobaczyłam ten chaos przed momentem.
- Boże święty! Przecież ty jesteś cała krwi, nawet z głowy ci leci! - krzyknął z przerażeniem a w tym momencie przybiegł Liam i reszta zespołu.
- Co tu się dzie... Zayn?! - krzyknął mój chłopak.
- Odpierdolcie się ode mnie - wykrzyknął do przyjaciela.
Próbowałam się podnieść, ale to było na marne.
- Może ktoś mi pomoże?! - spytałam wysokim tonem.
Wtedy już w pomieszczeniu się pojawiła pół naga Caroline i Eleanor w koszuli wielbiciela marchewek. Podobnie jak reszta zszokowały się widokiem. Jedyne mądre ruszyły do apteczki po bandaże i tak dalej, po prostu dzięki Bogu że one istnieją. Wreszcie chłopacy zorientowali się że ja już się zwijam z bólu i postanowili mi pomóc, naprawdę miło z ich strony. Podnieśli mnie i posadzili na kanapie w salonie.Złapałam się lekko za głowę, i spojrzałam na moją rękę, była tam krew. Zawołam dziewczyny i one pojawiły się dosłownie po paru sekundach przy mnie, ogólnie nie kontaktowałam, nie rozumiałam co tam się dzieje. Dziewczyny założyły mi opatrunek na nadgarstku, łokciu i przetarły mi ranę na głowie. Nawet nie czułam, El powinna zostać pielęgniarką, naprawdę. 
- Może się prześpij? - zaproponowała partnerka lokowatego.
- Dobra, spróbuje, dzięki że jesteście - uśmiechnęłam się przyjaźnie i przytuliłam dwie na raz. 
Położyłam się lekko, ale wszystko mnie bolało. Obróciłam się na lewy bok. Chciałam spróbować zasnąć, ale nie mogłam bez przerwy albo Nialler narzekał że jego jedzenie wędruje po całej kuchni i nie jest do spożycia lub ulubiony kubek Hazzy z kotkiem się rozbił, albo coś jeszcze bardziej idiotycznego od tego. Jedynie mój facet się cieszył bo wszystkie łyżki były skrzywione, przecież to jest powód do szczęścia. Nagle znowu usłyszałam niepokojące dźwięki.
- Odwal się od niej rozumiesz?!!! - krzyknął mulat. 
- Jeżeli ona będzie chciała żebym to zrobił to zrobię to, a ty nie masz prawa mi rozkazywać - powiedział Payne.
Szybkim ruchem wstałam z kanapy i skierowałam wzrok na kuchnię, byli tam wszyscy, myśleli że śpię. Miałam na widoku Liama i Zayna którzy popychają się na wzajem. W końcu Malik przesadził tak że jego rywal walnął głową o szafkę i upadł na podłogę. Z ogromnym przerażeniem podbiegłam do niego i spojrzałam wrogim wzrokiem na sprawcę.
- Jak mogłeś?! A jak wy mogliście do tego dopuścić? - zmierzyłam wzrokiem wszystkim którzy siedzieli i obserwowali sytuacje. 
- Nic ci nie jest? - przytuliłam go.
- Nie, nic mi nie jest - pocałował mnie w czoło.
- Cieszę się, bo boję się o Ciebie - złapałam go za rękę i ją uścisnęłam, a chłopak uśmiechnął się lekko. 
- No to teraz ręce na zgodę, chłopacy już - Lou klasnął i ruszył się z krzesła.
W tym samym momencie krótko ścięty opuścił lokal w którym się znajdowaliśmy.
- Powiedziałem coś źle? - spojrzał na nas. 
 Poruszyłam tylko ramionami, dalej trzymając rękę mojego chłopaka. Wreszcie oby dwoje wstaliśmy z zimnych kafelek, od dzisiaj nienawidzę żadnej kuchni. Przytuliłam najmocniej go jak mogłam, a on znowu pocałował mnie w czoło, wyraźnie widać że podoba mu się moje czoło, ale mam o wiele lepsze rzeczy, ta... to było dziwne. 
- Jakie to słodkie - powiedziała El. 
- Ej kochanie, chodź do sypialni - jej chłopak poruszył brwiami i pociągnął ją za rękę do proponowanego miejsca,
- Car, ty też chodź - najmłodszy z nas wziął swoją dziewczynę na ręce i kierował się z nią w stronę jego pokoju.
- No to zostaliśmy sami, w trójkę - powiedział farbowany.
- Na to wygląda - zaśmiałam się.
- Idę spać - powiedział i wyszedł.
- Czasami ich nie rozumiem, przecież nie dawno wstaliśmy - odparłam.
- Po pierwsze, ich nigdy nie zrozumiesz. Po drugie, skieruj się do punktu pierwszego - zaśmiał się.
- Ciebie też nigdy nie zrozumiem - pocałowałam go czule.
Jeszcze trochę pogadaliśmy, zjedliśmy śniadanie i poszliśmy oglądać jakieś filmy, trafiliśmy 'przypadkiem' na Toy Story i już jak on to zobaczył to nie dało rady przełączyć na inny kanał.
- Głupek - zaśmiałam się pod nosem.
Chłopak zaczął mnie gilgotać, a skończył na tym że po raz kolejny mnie pocałował, tym razem w nos.
- Moja śliczniotka - objął mnie.
- Kocham Cię - wtuliłam się w niego mocno.
- Ja Ciebie mocniej, ha! - odgarnął moje włosy z czoła.
- Założymy się że nie? - spojrzałam na niego.
- Po co się zakładać skoro ja wygram? 
- Nie bądź taki skromny. 
- Ale ja nie jestem skromny, ja stwierdzam tylko fakty.
- Cicho już bądź, oglądamy dalej! - szturchnęłam go lekko.
- Widzisz, boisz się że przegrasz - uśmiechnął się.
- Wcale że nie! 
- Wcale że tak! 
Przerwały nam naszą kłótnię dzikie odgłosy.
- Jak myślisz, kto to? El z Lou czy może Car z Harrym? - cwaniacko się wyszczerzył.
- Chodźmy sprawdzić!
- Dobra! Ale ja idę do Louisa, bo ten będzie ciekawszy widok - wyciągnął rękę do góry.
- Okej, okej matole - wysłałam mu całusa i powędrowałam w stronę pokoju Hazziątka.
Stanęłam przed jego drzwiami i z uśmiechem na ustach otworzyłam szeroko drzwi.  Zobaczyłam jak dwie nagie sylwetki upadają z łóżka na podłogę i usłyszałam same brzydkie słowa.
- Hej....Macie moż... Harry? Caroline? Gdzie wy jesteście? - udawałam głupią.
Szłam w stronę gdzie oni powędrowali, gdy zobaczyłam jak oni próbują się zakryć czymkolwiek wybuchłam wielkim śmiechem.Szybko się opanowałam.
- Oj.. przepraszam.. Szukałam was, chciałam się zapytać, no wiecie.. no.. czy macie.. pi, pi, pi no pilota! - złapałam się za głowę.
- Nie mam przecież telewizora!! - krzyknął.
Rozglądnęłam się i dalej udawałam głupią.
- A no tak, na śmierć zapomniałam, nie przeszkadzajcie sobie - pomachałam im i poszłam w stronę drzwi.
Gdy zamknęłam drzwi znowu wybuchłam śmiechem, tym razem nie próbowałam się powstrzymać. Zauważyłam mojego mężczyznę który stoi naprzeciwko i również się śmieje.
- Co zobaczyłeś? - spytałam.
- Złapałem ich na niekomfortowej sytuacji, wiesz.. niezłe calypso miał.
- Co? Że ice-cream tak? - zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
- No tak.. Jeszcze jak! Musimy coraz częściej do nich zaglądać.
- Racja - podeszłam do chłopaka i powiesiłam się na jego szyi.
Po niezłej akcji poszliśmy dalej oglądać film, tym razem nie skupiliśmy się na filmie tylko na dźwiękach wydających się z pokoi.

~~

O JEZU, TEN ROZDZIAŁ POKAZUJE JAKA JA JESTEM ZBOCZONA, CHCIAŁAM DAĆ WIĘCEJ, ALE PRZESTALIŚCIE BY TO CZYTAĆ :OOO/ps wiem że dawno nie było rozdziału, przeepraszam.

środa, 21 marca 2012

Rozdział 7

Szliśmy jakimś innym parkiem niż zwykle, było jeszcze jasno i wyjątkowo ciepło. Wtulona w Niego myślałam co ja zrobiłam że moja była ''przyjaciółka?'' chcę mnie zniszczyć. Nagle zobaczyłam jakąś dziewczynę zbliżającą się w naszą stronę, pomyślałam że to jakaś fanka, ale to nie była ona, tylko Olivia. Patrzyła na mnie z kwaśną miną, a w oczach miała nienawiść.
- Kogo ja tu widzę - uśmiechnęła się wrednie.
- Czy ja o czymś nie wiem? - odezwał się mój chłopak.
- O co ci chodzi? - spytałam.
- Nie wiesz? Przypomnij sobie.
 Że co ja jej zrobiłam? Nic sobie nie przypominam, może raz dostała piłką, ale bez przesady. 
- Jess, chodź - pociągnął mnie za rękę, a dziewczyna puściła do niego oczko.
Ona się do niego przystawia? Czy ja dobrze widzę? Mój humor kompletnie stał się najgorszym humorem jakiego miała w tym tygodniu.
- Wracamy. Chcę cię rozweselić - pocałował mnie w czoło.
Nie protestowałam. Chwilę potem byliśmy na miejscu, a tam było znowu ona... kłóciłam się z loczkiem.
- Co ona tutaj robi do cholery? Co tu się dzieje? - krzyknęłam.
- Zamknij się suko! - chciała do mnie już podejść, ale loczek ją złapał za rękę i przyciągnął do siebie.
- Przystępuj laska, i wynocha stąd - mój facet stanął w mojej obronie.
- Pierw chcę z nią pogadać - wskazała w moją stronę palcem.
- Nie pogadasz! - krzyknął Louis.
- Tak, chłopacy chwilę.. 
Lekko ją złapałam za nadgarstek i ruszyliśmy do pokoju. Nie zamknęłam drzwi, na wszelki wypadek.
- No więc? - powiedziałam.
- Co ty nie wiesz? Próbowałaś mi zniszczyć życie - podniosła ton.
- Czekaj.. mówisz pierw że zniszczyłam ci życie, a teraz mówisz że prawie to zrobiłam - spojrzałam na nią pytająco.
- A czy to ma jakieś znaczenie?
- Tak, ma.. Osądzasz mnie o coś czego nie zrobiłam.. 
- Chciałaś mi zniszczyć życie, czyli tym nawet już mi go zniszczyłaś.
- No ja walę! Zdecyduj się, bo gadasz bez sensu - mruknęłam.
- Dobra... - przerwałam jej.
- Ejejej, a co ja niby zrobiłam takiego, znaczy próbowałam zrobić?
- Yyyy.. no proszę cię, nie żartuj sobie..
- Nie żartuje.
- No przecież masz układ z Harrym żeby mnie zranił, ale ja byłam szybsza i wasz plan nie wypalił- odparła.
ŻE CO? ŻE POWALIŁO JĄ JUŻ DO KOŃCA?
- Czy ci się w głowie poprzewracało? Przecież to nie prawda! - założyłam ręce na piersi.
- Specjalnie mnie tu przeprowadziłaś. Jesteś po prostu żałosna. Zniszczyłaś naszą przyjaźń, a ja naprawdę darzyłam Harry'ego uczuciem. 
- Jesteś, lub byłaś moją przyjaciółką, nie zrobiłabym ci tego, jak mogłaś w to uwierzyć, no pytam się... jak mogłaś! - miałam już świeczki w oczach.
- Nie chcę już być twoją przyjaciółką bo tym co zrobiłaś - chciała już wyjść ale stanęła i odwróciła się do mnie.
- Kto ci to powiedział?!! - złapałam się za głowę. 
- Malik, usłyszał Waszą rozmowę. 
ZAYN? No nie wierzę... Wybiegłam z pokoju i kierowałam się do salonu gdzie znajdują się chłopcy.
- Jak mogłeś jej powiedzieć takie głupstwo?! - łzy spływały po moim policzku.
- Ale jakie głupoty, Jessica? - udawał że nie wie o co chodzi, i zerkał na Olivkę.
- Nie udawaj, błagam.. Po prostu odpowiedz na pytanie. 
On ucichł, wstał z kanapy i wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- Powie mi ktoś o co chodzi ? - rozglądał się Nialler.
- Zamknij się, nie teraz - szturchnął go Lou.
Chłopaki podeszli i otulili mnie razem. Próbowali mnie wspierać w jakikolwiek sposób. 
- A ty na co czekasz? Na to że Ciebie też przytulimy? Tam są drzwi - odezwał się Payne.
Dziewczyna pokazała mu środkowy palec i zniknęła.

*oczami Zayna*
Miałem zamiar iść do jakiegoś klubu byle by nie wracać szybko. Wszyscy mnie wkurzyli, i to ostro. Po co ta suka się o tym dowiedziała? Ona i jej przyjaciółka są siebie wartę, teraz już na pewno jej nie zdobędę. 
Olałem wszystkie fanki które prosiły o zdjęcie, autograf czy jeszcze cholera wie co. Robiły mi zdjęcia i nagrywały filmiki, miałem ochotę już im coś zrobić, ale się uspokoiłem. Nagle usłyszałem z oddali jak ktoś krzyczy moje imię, ignorowałem to, pewnie znów jakaś fanka. Ale Poczułem dłoń na moim prawym ramieniu.
- Wreszcie cię dogoniłam - odwróciłem się, a na przeciwko mnie stała blondyna, przyjaciółka Jess.
- Czego chcesz?
- Chcę pogadać, proszę - zrobiła minę pieska.
Dopiero teraz zauważyłem że jest pociągająca, miała niesamowite ciało. Ale i tak bardziej ciągnęło mnie do tamtej. 
- No to gadaj, bo nie mam czasu - odparłem.
- Czemu skłamałeś? - spytała.
Następna.
- Nie będę ci się tłumaczył - odpowiedziałem.
- Ej..  to że nie było tego układu nie oznacza że nie chcę się zemścić się na niej - uśmiechnęła się cwaniacko.
- Ale za co się zemścisz? - spojrzałem na seksowną blondynkę.
- Nie wiem, po prostu. Może ci pomogę ją zdobyć? 
- Ooo, to brzmi interesująco - uśmiechnąłem się.
- No to co? Wchodzisz? - objęła mnie lekko.
- Jasne, mam nawet plan. Chodź - złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę klubu.

*oczami Jess*
Oglądaliśmy jakiś film, wtulona była w antyfana łyżek, a nogi położyłam na Haroldzie, było mi naprawdę wygodnie.
- Chodźmy gdzieś! Na pizzę! - wykrzyczał blondasek.
- Dobry pomysł, zadzwonię do Eleanor - wielbiciel marchewek zerwał się z kanapy. 
Westchnęłam. Czyli idziemy w szóstkę? Bez Malika? Dziwnie, ale zarazem dobrze. Położyłam głowę na ramieniu mojego chłopaka i zamknęłam oczy.
- Może my zostaniemy? Wyglądasz na zmęczoną - złapał mnie za rękę.
Otworzyłam automatycznie oczy.
- Nie, no co ty. Chodź! - wstałam z kanapy i go pociągnęłam do siebie, ale wylądowałam na nim. Wybuchłam śmiechem, chłopak zaczął mnie gilgotać.
- Poproszę buziaka.
- Nie!- uśmiechnęłam się.
- Proszę cię. 
- Mówię nie! - zaśmiałam się pod nosem.
- Proszę.. kochanie, słońce, słoneczko, misiu - przerwałam mu namiętnym pocałunkiem, odwzajemniał go.
Wplątałam palce w jego włosy, a on mnie przysuwał mnie do siebie jeszcze bliżej.
- Możemy ju.. O boże, przepraszam! - głodomorek złapał się za głowę i poszedł do kuchni. 
Z trudem oderwaliśmy się od siebie. Chłopak spojrzał mi prosto w oczy.
- Zbieramy się - uśmiechnął się.
Zeszłam z niego i poszłam do łazienki. Spojrzałam w moje odbicie w lustrze i przeraziłam się moim nie ogarnięciem na głowie, uczesałam włosy i próbowałam je jakoś ułożyć ale mi nie wychodziło. No trudno. 
- Chodź już - ktoś zapukał w moje drzwi, jak zwykle to było Haziątko. 
- Dobra już - wyszłam z łazienki.
Ubrałam szybko kozaki i kurtkę, jak zwykle byłam najszybsza z nich. Mieliśmy już wychodzić, ale farbowany chciał ruszyć do kuchni, a ja zablokowałam mu przejście.
- Ej, zgłodniałem!
- Przecież idziemy na pizzę ułomie - walnęłam go lekko.
Popchnęłam go w stronę drzwi. Wreszcie opuściliśmy hotel i skierowaliśmy w stronę domu Eleanor, ona już była pod domem. Louis ją przeprosił za to że się nie odzywał i mocno przytulił. 
- Hej Jess! - pomachała mi, a ja odmachałam z bananem na twarzy.
- No to teraz do pizzeri, szybko! - krzyknął Horan.
Nie ominęło się bez fanek, no ale cóż.. kariera. Byliśmy już na miejscu, chłopacy otworzyli drzwi i wpuścili pierw nas.. Zajęliśmy stolik daleko od okna. Usiadłam obok mojego faceta i Eleanor. Rozglądnęłam się i zobaczyłam przy jednym ze stolików płaczącą dziewczynę, była nawet ładna. Siedziała sama i wątpię by na kogoś czekała. 
- Ej, może zaprosimy ją tutaj? - szepnęłam do ucha dziewczynie siedzącej obok mnie.
- Nie wiem jak chcesz - powiedziała obojętnie.
No tak.. Pewnie była dla niej za ładna, wstałam z krzesła i podeszłam do jej stolika, dziewczyna się na dziwnie spojrzała.
- Ty jesteś dziewczyną Liama Payne? - zapytała.
- Tak, a mogę wiedzieć dlaczego płaczesz i siedzisz tu sama?
- Po co ci to wiedzieć? - przetarła oczy.
- Bo nie lubię jak ktoś płaczę, a ja nie mu nie pomagam - uśmiechnęłam się lekko.
- Ale my się  nawet nie znamy.
- No przecież mnie znasz, jak masz na imię? 
- Caroline - oparła się jednym łokciem o stolik.
- Droga Caroline, powiesz mi teraz dlaczego płaczesz?
- Chłopak mnie zranił, przyłapałam go na zdradzie - posmutniała.
- Woohoo, kobieto.. Jeżeli on taką śliczną dziewczynę był w stanie zdradzić to był naprawdę wielkim głupcem. 
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę. Chodź usiądź z nami - wyszczerzyłam się przyjaźnie, i klepnęłam ją po ramieniu.
- Z wami? - zdziwiła się.
- No a co w tym dziwnego? 
- Nic, nic - otarła oczy i wstała z krzesła.
Pociągnęłam dziewczynę za rękę i poszłyśmy w stronę gdzie byli wszyscy. 
- Poznajcie Caroline - wskazałam palcem na nią.
- No siema! - krzyknęli wszyscy w tym samym czasie.
Było tylko jedno wolne miejsce, obok lokowatego. 
- Usiądź tam, jak możesz - uśmiechnęłam się.
Wróciłam na swoje miejsce i wpatrywałam się w tą laskę, ona grzeszy urodą. 
Gdy już zjedliśmy pizze, oczywiście mój drugi kawałek zabrał mi Niall, wybraliśmy się do wesołego miasteczka i tak spędziliśmy resztę dnia. 

~~
Rozwinęła się akcja, moim zdaniem. PS. JEŻELI KTOŚ CHCĘ BYĆ INFORMOWANY TO PISZCIE W KOMENTARZACH.
@jadziunx
 

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 6

*oczami Zayna*
Ona jest cudowna, pociąga mnie. Gdy na nią spojrzę automatycznie robi mi się gorąco, znam ją od nie dawna, nie gadam z nią często, ale dałbym jej wszystko. Czego ja nie mam co on? Co ona w nim widzi?! Dużo osób woli mnie od niego, ale ona akurat jest tą inną. Zawsze mnie od siebie odpycha, czy ja robię coś źle?
- Zayn? Słyszysz mnie? - zapytała.
- No... co mówiłaś? - uśmiechnął się lekko.
- Pytałam czy... - nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Chciałem wstać z kanapy ale ona była szybsza. Myślałem że to chłopacy więc poszedłem do kuchni by nic nie podejrzewali. Ale to nie byli oni, tylko... Eleanor? A no tak, dziewczyna Louisa.
- Hej Zayn - uśmiechnęła się do mnie.
- No cześć - mruknąłem.
Poczułem się olany bo dziewczyny poszły do sypialni, więc położyłem się na kanapie i zasnąłem.**

*oczami Jessici*
Przyszła Eleanor, szczerze nie znam jej dobrze, ale wydaje mi się bardzo miła. Nie mam dobrych kontaktów teraz z Olivią, więc przydałoby mi się z kimś pogadać.
- No to usiądź - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Dziewczyna usiadła na łóżku w którym śpię z moim chłopakiem,. a ja usiadłam obok niej.
- Jak ci się układa z Liam'em? - spytała.
- Jest wspaniale, ale to dopiero od nie dawna, no wiesz... A tobie jak z Louis'em? Jesteście już ze sobą od dawna, no nie?
Pamiętam jak patrzałam na jej zdjęcie i mówiłam że chcę być taka śliczna, ona ma wspaniałą figurę, jest cała cudowna, normalnie aż czasami mam wrażenie że zostanę biseksualna.
- No już prawie rok. Ale nie gadamy teraz ze sobą często - zasmutniała.
- Chcesz o tym pogadać? - przytuliłam ją.
- No... - przerwały jej wrzaski pochodzące z kuchni.
- ZAPOMNIAŁEM O NUTELLI!!!! - krzyczał Nialler. 
- Chodź tam - pociągnęłam ją za rękę.
Weszłyśmy do kuchni, a w kuchni jakaś dzicz, blondasek biega po kuchni jak opętany i płaczę.
- Uspokój się stary! - wykrzyknął Malik.
On go nie posłuchał ale i tak ucichł bo walnął głową o ścianę i upadł. Wszyscy wybuchli śmiechem i podnieśli go na nogi.
- A gdzie Liam? - rozglądnęłam się a po nim ani śladu. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i całuję w policzek.
- Już jestem kochanie - poczułam ten jego ciepły oddech na mojej szyi.
Odwróciłam się w stronę jego twarzy i odpowiedziałam mu delikatnym pocałunkiem.
- Gołąbeczki nasze - uśmiechnął się Lou, a jego dziewczyna posmutniała.
- Louis!! - krzyknęłam w jego stronę i wskazałam palcem na El.
- Ooo! Kochanie! - przytulił ją.
Głową walnęłam lekko o ścianę, podobnie do głodomorka. Podeszłam do lodówki i patrzałam co kupili chłopacy..
- Przecież wy nic nie kupiliście - krzyknęłam w ich stronę.
Brunet się zaczerwienił.
- Nie by.iśmy w sklepie, tylko na próbie - powiedział mój facet.
- A nutella? - spojrzałam na farbowanego.
- Zawsze zabierałam nutellę na próbę, a dzisiaj o niej zapomniałem.
- Idiota - zachichotałam.
A Zayn znowu skłamał, znowu pytam... czemu?
- A ty dlaczego nie byłeś na próbie? - spojrzałam na krótko ściętego.
- Bo źle się czułem - mruknął.
- Aha.. - powiedziałam cicho.
- Czekaj, czekaj.. ty zapomniałeś o Nutelli? Przecież to nie możliwe! - Tommo spojrzał na przyjaciela.
- Dostałem od Harry'ego żelki pod koniec próby, może dlatego - posmutniał.
- Właśnie, Styles? Gdzie on jest? - spojrzałam na chłopaków.
- Ma zły humor chyba dzisiaj - odparł wielbiciel marchewek.
- Pójdę zobaczyć co z nim - wyszłam z kuchni.
Obeszłam wszystkie pokoje, a Styles był w tym ostatnim. Zapukałam nie pewnie.
- Proszę.
Weszłam do pokoju, a on stał przy oknie i miał świeczki w oczach.
- Co się stało? - podeszłam do niego i dotknęłam jego ramienia.
- Olivia.. no.. ona mnie zostawiła, powiedziała że nic dla niej nie znaczę.
- Jak to?! Przecież ona.. jezu, zabiję ją - powiedziałam głośniejszym tonem.
- Jessica, przestań.
- Dobra, ale żeby ona tu się nie pokazywała..
Poczułam... nienawiść do przyjaciółki? Rani mojego przyjaciela, a przed tym zraniła mnie tym że kompletnie o mnie zapomniała.
- Jess słońce, chodź tutaj! - usłyszałam głos z pokoju. Był to jak zwykle mój Liam.
Skierowałam się w jego stronę.
- Co chciałeś? - objęłam go.
- Chodźmy na spacer - pocałował mnie.
W tym samym czasie poczułam w mojej kieszeni wibracje, to był mój telefon.
- Poczekaj chwilę.
Wyjęłam telefon i otworzyłam sms'a, był on od Olivi, jego treść była niepokojąca ,, Jak mogłaś mi to zrobić?!!! Nienawidzę cię ty suko, zemszczę się!! '' Chciałam jej odpisać, ale zrezygnowałam szkoda mi było na to sił... Złapałam Payne za rękę i ruszyliśmy na spacer.


~~

I jak się podoba? :) @jadziunx

piątek, 16 marca 2012

Rozdział 5.

- Co ty robisz?! - krzyknęłam w stronę Hazzy która zdejmował bluzkę, a potem dżinsy.
- Przyzwyczaisz się - uśmiechnął się cwaniacko.
- Oszczędź mi, proszę - zrobiłam minę pieska.
- Mi się tam podoba - powiedziała Olivia.
On był już w bokserkach, nikt na to nie zwracał uwagi, tylko Lou który ciągle przegryzał wargę, a Olivia też zaczęła ściągać koszulkę.
- Oj Jessica nie przesadzaj, to codzienny widok - odparł brunet, który odezwał się chyba pierwszy raz od tamtej sytuacji.
Ja wybuchłam śmiechem. Ale gdy spojrzałam po raz kolejny na lokowanego, NIE MIAŁ JUŻ NIC, ja się tylko zakryłam poduszką która była najbliżej mnie.
- Ubierz się do cholery!
- Nie, nie udawaj że ci się nie podoba.
Zakryłam twarz i próbowałam się skierować do kuchni, na ślepego. Niestety potknęłam się o Malika, a on mnie złapał w ostatniej chwili. Wylądowałam na nim, i wyszło na to że nasze twarze dzieliły tylko centymetry.
- Ej to był znak, teraz ty się rozbierasz! - krzyknął Harold.
Szybko wstałam z niego by mój chłopak tego nie zobaczył. Próbowałam nie patrzeć na kolegę bez ubrań ale podeszłam do niego i klepnęłam go w tyłek a on aż podskoczył.
- Mmmm - zaśmiałam się.
- Ej! - krzyknęła moja przyjaciółka.
Wszyscy dookoła byli rozczarowani... moim zachowaniem? Jak się otworzę to potrafię być naprawdę zboczona, a sami tego chcieli. Pobawiłam się z nim trochę, spoważniałam i ruszyłam do kuchni do Liama który siedział tam sam.
- Czemu nie siedzisz tam z nami? Smutno mi było bez Ciebie - pogłaskałam go po głowie.
- Smutno? Naprawdę? Przecież świetnie się bawisz - uśmiechnął się sztucznie.
- Ej! - wstałam i go objęłam od tyłu. - Proszę...
- No dobra, już przestaję - ucałował mnie.
Wstaliśmy i łapiąc się za ręce poszliśmy do chłopaków, i wtedy...WSZYSCY BYLI NADZY, przecież to było no nie wiem, 5 minut? 
- Chodźmy stąd - chłopak mnie pociągnął do innego pokoju.
Więc jak powiedział tak się stało, położyliśmy się na łóżku, a ja wtuliłam się w niego. Później zaczęłam się bawić jego włosami, całowałam jego palce i tak przez około 30 minut, aż wreszcie chłopak się odezwał.
- O czym teraz myślisz?
- Ja? O tym że nigdy się tak nie czułam jak teraz - uśmiechnęłam się lekko.
- Jak?
-  Bezpiecznie, dzięki temu co dla mnie zrobiłeś, dalej nie wiem jak się Tobie odwdzięczyć.
- Odwdzięczyłaś mi się. Już dawno... Jesteś ze mną, to mi wystarczy - pocałował mnie czulę. 
- Kocham cię - powiedziałam.
Nigdy nie mówiłam wcześniej tego słowa. One było dla mnie nie realne.. Że kochać kogoś? Nie doznawałam tego uczucia nigdy, dopóki nie poznałam Jego...
- Ja ciebie też - odgarnął mi włosy za ucho.
- To takie dziwne... Kiedyś byłam twoją fanką, szalałam za tobą, bez przerwy spamowałam na twitterze, miałam tą głupią nadzieje że mi odpiszesz, a teraz leże obok Ciebie..
- Spamowałaś? Jakim ja byłem idiotą że nie odpisałem - walnął się w czoło. 
- Oj przecież milion dziewczyn do Ciebie pisało, jak miałeś odpisać? - pocałowałam go w policzek.
- Powinienem zauważyć taką wspaniałą dziewczynę.
- Oj przestań.. jaka wyjątkowa.. 
- Wyjątkowa! 
- Nie!
- Tak!
- Ja mówię że nie, to nie!
- Yhym, ale ja mówię że tak!
Kłóciliśmy się tak przez 30 minut, aż wreszcie on zakończył tą kłótnie namiętnym pocałunkiem.
- Więcej już się ze mną nie kłóć, kochanie - uśmiechnął się do mnie.
- Niech ci będzie - mruknęłam.
Była cisza, nie rozlegały się żadne chłopaki z pokoi co było zaskakujące.
- Chodźmy zobaczyć co oni tam robią - zeszłam z łóżka, złapałam mojego mężczyznę za rękę i przyciągnęłam do siebie.
On wstał, objął mnie i pocałował w szyję. Zniknęliśmy z sypialni i pojawiliśmy się w salonie, mieliśmy niezły ubaw. Na podłodze leżeli nadzy wszyscy, z wyjątkiem Hazzy i Olivi, ale wiadomo co się z nimi stało.
- Zakryj ich! - krzyknęłam.
- Już się robi - chłopak szybko znalazł jakiś koc i okrył chłopaków. 
- Mam nadzieję że rano się już opanują - powiedziałam cichym tonem.
- W cuda wierzysz? - uśmiechnął się do mnie.
- No nie, ale ty powinieneś też tam leżeć - zarechotałam.
- Nie mogę! Przecież ja jestem ich tatą , nie wiesz? - spytał.
- To nie oznacza że nie możesz z nim paradować nago, mi by się to spodobało - przegryzłam wargę.
- Dla Ciebie bym mógł - wyszczerzył się i zaczął mnie łaskotać.
- Przestań! - mówiłam śmiejąc się.
- Nie, nie ma tak łatwo - chłopak śmiał się razem ze mną po czym wziął mnie na ręce i zaprowadził do tego miejsca gdzie byliśmy 10 minut wcześniej. Położył mnie na łóżku i mnie pocałował w czółko.
- Dobranoc kochanie - pogłaskał mnie jeszcze po głowie, przytulił mnie a ja zasnęłam w jego objęciach.

Czułam jak ktoś mnie całuję po szyi a potem całuje coraz wyżej. Otworzyłam oczy a to był we własnej osobie mu książę...?! Dobra, tak go nazwę.
- Śniadanie słoneczko, oczywiście do łóżka - uśmiechnął się.
Otarłam oczy i zobaczyłam naleśniki, mmmm. On zawsze wie na co mam ochotę.
- Jak się spało? - spytał.
- Cudownie.
Chłopak zaczął mnie karmić, to było takie słodkie. Gdy już zjedliśmy poszłam się umyć, wyszłam po 40 minutach i spotkałam w pokoju Malika.
- Gdzie są chłopacy? - spytałam.
- Poszli.
- Gdzie poszli?!
- Do sklepu - powiedział cicho.
- Czemu nikt mi nie powiedział? I czemu nie poszedłeś z nimi?
- Bo nie chciałem - uśmiechnął się.
- Dlaczego?
- Muszę ci się tłumaczyć? - spytał.
- Nie musisz.. - usiadłam na kanapie.
- Co robimy? - usiadł obok mnie.
- Ja czekam na chłopaków, a ty rób co chcesz.
- Czemu jesteś zła? - objął mnie.
- Nie jestem zła, poza tym co ty do cholery robisz? - odsunęłam się.
- Nic? Przecież tylko cię objąłem, nie mogę? 
- W sumie, rób co chcesz - przysunęłam się do niego i włączyłam telewizję. 

 ~~

okropny! omg, nie podoba mi się :D  
WCHODŹCIE NA BLOGA KAROLINY! JEST TAM PROLOG! 
http://movemyworld.blog.onet.pl/

wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 4

Wstałam gdzieś o 12, nikt już nie spał, więc szybko wyszłam z łóżka i poszłam się trochę ogarnąć, następnie ruszyłam do kuchni, byli tam chłopacy. Byli nie ogarnięci, tak samo jak moja siostra, więc wzięłam szczotkę i uczesałam jej włosy. 
- Ej, jak wy wyszliście z tamtego pokoju? - spytałam.
- Gdy zasnęłaś to Liam nam otworzył - odparł blondyn.
Już nie pytałam o szczegóły. Zrobiłam sobie kawę usiadłam przy stole i błyskawicznie ją wypiłam.
- No więc..... jesteście razem? - lokaty zapytał. 
Nie odpowiedziałam. Harry tylko poruszył brwiami, kiwnął głową i się zaśmiał.
- Bardzo śmieszne naprawdę - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Więc co dzisiaj robimy? - odezwał się Malik.
- Może wybierzemy się na zakupy? Bo nie mamy nic w lodówce - krzyknął Niall.
- Ciekawa czyja to sprawka - brunet do niego odkrzyknął.
- A my chyba pójdziemy już do domu, no nie Pattie?
- Nie nie nie nie! - krzyknęła.
- Tak, tak. Mama na Ciebie czeka - pogłaskałam ją po głowie.
- Odwiozę Was - Payne się odezwał, chyba pierwszy raz dzisiaj.
 - Jak chcesz, ale to teraz - odpowiedziałam.
Chłopak kiwnął głową, i skierował się do łazienki, ja ubrałam siostrę następnie nałożyłam kurtkę i byłam gotowa do wyjścia.
- Ale odwiedzisz nasz jeszcze dzisiaj? - podszedł do mnie Zayn.
- Jasne, może będę wieczorem - uśmiechnęłam się.
- Cieszę się - wyszeptał.
- No to możemy już iść - pojawił się Liam.
- Okej, no to do zobaczenia. Pattie pożegnaj się - szturchnęłam lekko siostrę.
- Do widzenia - powiedziała cicho.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy do samochodu, posadziłam siostrę z tyłu, następnie usiadłam z przodu.
- Drogę chyba znasz - uśmiechnęłam się lekko.
Nie gadaliśmy przez pół drogi, aż nie usłyszeliśmy What Makes You Beautiful w radiu. Miałam banana na twarzy i zaczęłam cicho sobie nucić, ale ja jak zwykle nie umiem nic robić cicho.
- Nieźle, nieźle - zaśmiał się.
- Może - uśmiechnęłam się.
Dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam samochodu z siostrą, on też wysiadł, podszedł do mnie i delikatnie ale namiętnie pocałował. 
- Będę tęsknić - szepnął mi do ucha.
- Ja też, ale już naprawdę muszę iść - przytuliłam go.
Złapałam siostrzyczkę za rękę i skierowałam się w stronę drzwi do domu, weszłam i przybiegła moja matka.
- Boże, jak ja się o ciebie martwiłam! - przytuliła Pattie.
Ja nie mogę, zostawia dziecko w parku bez opieki a później się martwi? 
- Gdzie ty z nią byłaś całą noc? - zawrzeszczała.
- Nie twój interes, przecież żyjemy - powiedziałam.
- Ale jakby się coś się jej stało? Pomyślałaś? - podniosła ton.
- Boże mamo, nawet nie wiesz co się z nami działo, a już zaczynasz, poza tym mogłoby by też się mi coś stać, ale kogo to obchodzi, no nie? - odwróciłam wzrok i poszłam do swojego pokoju. 
Usiadłam na łóżku, rozglądnęłam się. I siedziałam tak przez 20 minut aż do pokoju nie wparowała Olivia.
- WIDZIAŁAM CIĘ Z LIAM'EM!!!!! - krzyknęła.
- Zamknij się idiotko! 
- No ale.. - przerwałam jej.
- Ale co? - spytałam.
- On cię pocałował! - znowu krzyknęła ale nieco ciszej.
- No i co z tego? - spojrzałam na przyjaciółkę.
- Co z tego? Przecież jeszcze dwa tygodnie temu ich kochałaś! 
- Może.
- Zapoznasz mnie z nimi? - poruszyła brwiami.
- Jeśli tak tego chcesz - odparłam obojętnie.
- BARDZO TEGO CHCĘ! 
- Prosiłam żebyś się zamknęła.
- A jak się poznaliście? - zapytała.
- Eeee... no... no wiesz... w parku, wtedy jak poszłam na wagary, jak byli u nas w szkole pierwszy raz - skłamałam. 
- Szczęściara - klepnęła mnie po ramieniu.
- Taa.. - powiedziałam cicho.
- Co robimy? - objęła mnie.
- Idziemy... do chłopaków? - uśmiechnęłam się do niej.
- Ty mówisz serio? 
- A wyglądam jakbym kłamała? - wyszczerzyłam się.
- No to chodź! Ale ja tak nie pójdę! - wstała i wskazała palcem na siebie.
- A co to ma do rzeczy? Ładnie wyglądasz, przestań. Nie radzę ci się stroić. 
- Dobra to idziemy!
No to poszłyśmy, gdy już wychodziliśmy z domu mojej matki z ojcem nie było, chyba poszli gdzieś z Pattie, a z resztą. Dotarliśmy na miejsce szybko, byliśmy po dwudziestu minutach. Zapukała do drzwi, a Olivia się trzęsła i stanęła za mną. Drzwi otworzył blondasek.
- Dzień dobry ile pł...o hej Jessica! Zamawiałem pizzę i myślałam że już jest - uśmiechnął się.
- Cześć, cześć.
Weszłam do pomieszczenia i ciągnęłam za sobą przyjaciółkę.
- Ooo... nie jesteś sama - lokaty poruszył brwiami.
- A no właśnie.. poznajcie moją przyjaciółkę Olivię - uśmiechnęłam się.
- Ale ona ma buraka na twarzy! - zaśmiał się Lou.
Ja tylko pokazałam im serduszko z rąk i wskazałam na nich.
- Chodź Olivia usiądziesz tutaj obok mnie - powiedział Hazza a ona tylko podeszła nie pewnie i usiadła.
- A gdzie Liam? - zapytałam ponieważ nie było go w pokoju. 
- Wyszedł nie dawno. Powinien być gdzieś za dwie godziny - odezwał się brunet.
- A wiesz gdzie? - zaniepokoiłam się.
- Nie, ale mówił że będzie o 23 - uśmiechnął się.
Gdzie on jest? Martwię się.. No cóż, co poradzę. Napisałam do niego tylko sms'a, ale on nie odpisał.
Usiadłam obok Malika, a on... mnie objął? O kurde. Nie protestowałam. 
- Co robimy? Bo ten serial jest nudny, może coś zjemy? - zaproponował Niall.
- Przecież jedliśmy przed chwilą pizzę, jak jesteś głodny to idź coś zjeść sam -  powiedział Louis.
No tak więc Niall ruszył do kuchni, a Harry zaczął przełączać kanały.
- Zdecydujesz się wreszcie?! -  podniosłam ton.
- No ale.. szukam coś fajnego dla mnie i dla tej księżniczki obok mnie - chłopak tylko spojrzał na moją bff i się do niej słodko uśmiechnął.
- Nie zapominaj o nas, idioto - mruknęłam.
Wreszcie zatrzymał się... na komedii romantyczniej. Ta super, naprawdę. Olivia i lokaty się w siebie wtulili, Louis przytulił marchewkę i oparł się o Hazze. A ja? Siedziałam obok Zayna którzy przybliża się do mnie coraz bliżej i bliżej..
- Nie masz wyboru - powiedział cwaniacko.
Naprawdę już czekałam na Liam'a. Zlitujcie się. Ja za nim tęsknie... No i jak poprosiłam tak się stało. Przyszedł na szczęście wcześniej niż przed 23.
- Jessica! - krzyknął.
Wstałam z kanapy, i podbiegłam i go przytuliłam.
- Gdzie ty byłeś?! 
- Chłopacy ci nie mówili? Przecież byłem  na chwilę u rodziców bo mieszkają nie daleko - przytulił mnie mocno.
Gdy już mnie puścił, spojrzałam dziwnie na Malika który wyglądał jakby był zdenerwowany. 

~~ 

No i jest, i jak ? :D Dziękuje za 6 komentarzy, to dla mnie już coś. :* xx

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 3.

Number three

Nasze twarze się już powoli zbliżały, miało dojść do pocałunku, ale nagle z daleko rozlegał się głos jakiejś dziewczynki, oderwałam się od niego, spojrzałam, i ujrzałam moją czteroletnią siostrę Pattie. Jak ona się tam znalazła do cholery? Co moja matka znowu zrobiła?! Przecież ona nie była nawet ubrana dobrze pod pogodę. Od razu do niej podbiegłam, kucnęłam i przytuliłam.
- Co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w przedszkolu?! - krzyknęłam cicho by jej nie wystraszyć.
- Mama zostawiła mnie tutaj - powiedziała.
- Że co? Ciebie tutaj zostawiła? Nie wierzę!
Byłam tak wkurzona na moją matkę, wiedziałam że popełnia dużo głupstw, ale że aż takie.. bez komentarza. Wzięłam Pattie na ręce i podeszłam do Liama i powiedziałam mu o co chodzi, bo chyba nie ogarniał tej sytuacji.
- To nie dobrze, co chcesz teraz zrobić? - zapytał.
- Nie wiem, jak na razie nie chcę by wracała do niej - odparłam.
Zdjęłam swoją kurtkę i nałożyła na siostrę, nie chciałam by zachorowała.
- Może pójdziemy do hotelu? Tam pomyślimy nad tym co zrobimy - zaproponował.
Kiwnęłam głową. Wstaliśmy w tym samym czasie i kierowaliśmy się w stronę hotelu, w pewnym momencie poczułam jak Liam zakłada mi swoją kurtkę na mnie.
- Co ty robisz? Przecież zmarzniesz - mruknęłam.
- Ja mogę zmarznąć, już nie daleko - chłopak się uśmiechnął.
Szliśmy jeszcze przez 5 minut i doszliśmy do hotelu. Weszliśmy do pokoju, i na twarzach reszty zespołu pojawiło się wielkie WTF.
- Co wy już macie dziecko?! - krzyknął Lou.
- Co? Porąbało cię? Przecież to moja siostra! - odkrzyknęłam.
Postawiłam siostrę na podłogę, i zdjęłam jej kurtkę i buty.
- Gdzie my jesteśmy? - odparła.
- Nie martw się, jesteś bezpieczna, potem pojedziemy do domu. - pocałowałam ją w czoło, wzięłam na ręce i usiadłam na kanapie.
Chłopacy nie wiedzieli co robić, aż w końcu Niall posłał dziwne spojrzenia chłopakom by zaczęli się bawić z moją siostrą, podeszli do niej, i zaczęli się jej przedstawiać, ona się tylko bała i zaczęła płakać.
- No brawo Harry, brawo! - kopnęłam go.
- No ej! Chodziaż próbowałem!
Uspokoiłam siostrę, a ona zaczęła się bawić z chłopcami. Poszłam do kuchni i spotkałam tam Liama robiącego sobie kawę.
- Naprawdę nie wiem jak ci dziękować - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma za co naprawdę, zawsze służę pomącą. No ale jak już chcesz mi dziękować to wystarczy że mnie przytulisz - uśmiechnął się cwaniacko.
Przytuliłam go mocno jak prosił, znowu zrobiło mi się gorąco i dziwnie, tuliliśmy się tak przez 5 minut aż w końcu wtargnął Zayn.
- Coś mi się wydaje Jessica że twoja siostra zgłodniała - spojrzał na mnie.
Skierowałam wzrok na Liama, a Liam na mnie.
- Okej okej, wezmę nutellę Niall'a i zrobię jej kanapkę. Zaryzykuję - powiedział ciszej a my z Zaynem wybuchliśmy śmiechem.
Malik powędrował do pokoju, a Liam zaczął szukać nutelli. Zrobił kanapkę, a Zayn przyszedł trzymając Pattie na rękach, awww. Posadził ją na krześle, a Liam jak kelner położył jej talerz z dwoma kromkami chleba z czekoladą.
- Pattie, co się mówi? - spojrzałam na siostrę stanowczo.
- Dziękuje.. - powiedział cichym tonem.
- Proszę bardzo - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Dziewczynka zjadła i powędrowała do pokoju z Zaynem.
- Zayyyn!!! Czemu ona ma moją nutelle na ustach?! - krzyknął Niall, a Liam schował się pod stołem.
Ja się tylko zaśmiałam, a farbowany blondyn wszedł do kuchni i zaczął szukać Liama.
Czy on jest naprawdę taki głupi czy tylko udaję że nie widzi?! Chłopak najwidoczniej dał sobie spokój i wyszedł lecz jak wychodził przystanął odwrócił się i powiedział
- Śpijcie z otwartymi oczami....
Zaczęłam śmiać się głośno z Liamem a ten wyszedł spod stolika. Postanowiłam że pójdę zadzwonić do mamy, poszłam do sypialni Liama i wybrałam jej numer, jak zwykle wyłączony, więc wysłałam jej sms'a. Jak włączy to przeczyta.. ,, Pattie jest ze mną.. Nie martw się. '' Szczerze to dobrze że poszłam z Liamem do parku, gdybym nie poszła, a ona by dalej się szlajała bo parku, i Bóg wie co by się mogło wydarzyć.
Usłyszałam śmiechy z pokoju, więc ruszyłam tam. Usiadłam na kanapie i zobaczyłam jak oni się świetnie się z nią bawią, był to słodki widok. W pewnym momencie Liam podszedł to swojej torby i wyciągnął swoją zabawkę z Toy Story i podał mojej siostrze. Wyglądało to jeszcze słodziej.
Miałam zamiar do nich dołączyć, ale już odpuściłam sobie i przełączyłam na jakiś kanał, oglądnęłam jakiś serial, i nagle podeszła do mnie Pattie i położyła mi się na nogach.
- Chcę już spać.. - zamykała powoli oczka.
Zaczęłam jej śpiewać kołysankę aż w końcu zasnęła, czułam wzrok chłopaków na mnie, byli wyjątkowo cicho. Gdy już Pattie zasnęła, położyłam ją obok siebie na kanapie.
- Czyli zostajesz u nas na noc? - zapytał Malik.
- Co? No co ty, pójdę za godzinę na autobus, pojadę do domu - powiedziałam cicho.
- Autobusem? Dziewczyno jest 23, nie ma już o tej godziny autobusów - odparł Hazza.
- Cicho.. obudzisz ją jeszcze - szturchnęłam go.
- Jessica, zostań. Położę twoja siostrę do mnie do łóżka, a ty położysz się z nią - powiedział cichym tonem Liam.
- Znowu? Proszę was, wygląda to jakbym Was wykorzystywała - stwierdziłam.
- Ale nie masz wyjścia - powiedział Lou uśmiechając się do mnie.
- No dobra dobra.. - powiedziałam po czym złożyłam ręce.
Nagle Liam wziął moją siostrę na ręce i ruszył z nią w stronę sypialni. Wrócił po pięciu minutach i usiadł obok mnie.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
- Eeeeee, zajmuje łazienkę - powiedział Lou i jak wariat pobiegł do łazienki.
Zatrzymał się w połowie drogi, odwrócił się i powiedział
- Harry, pójdziesz ze mną
Harry podniósł się z podłogi, i ruszył za Louisem.
- Wariaci - zaśmiałam się pod nosem.
- Aaaa, kompletnie zapomniałem że miałam iść wcześniej spać.. bo.. bo.. no bo muszę - powiedział blondyn.
- Dobra, to idź - powiedział Malik.
- Ale ty pójdziesz ze mną - szturchnął go.
- Nie chcę mi się, idź sam - odpowiedział.
- Ale pójdziesz ze mną do cholery! - pociągnął go i zniknęli z pokoju.
Zostaliśmy sami, było dziwnie, nie wiedziałam czy coś wreszcie powiedzieć ale w końcu chłopak się odezwał.
- Może film? - spojrzał mi znowu prosto w oczy.
Zamurowało mnie, patrzałam tylko w te jego brązowe tęczówki. W końcu zaczął się do mnie zbliżać, ja robiłam to samo aż w końcu nasze usta się złączyły. Chłopak mnie objął i całował namiętnie. W końcu odkleiliśmy się od siebie i znowu patrzeliśmy sobie w oczy.
- Nie wiem jak powiedzieć, no ale... podobasz mi się, szaleję z tobą - chłopak złapał mnie za rękę.
Zarumieniłam się.. Podobam się członkowi One Direction?! Co to ma być?! Ja śnie, czy co?!
- No.. ty też mi się podobasz - powiedział nieco ciszej.
Znowu zaczęliśmy się całować, ale tym razem usłyszeliśmy chłopaków którzy krzyczą do siebie ,,Ha.. mówiłem, mówiłem że się pocałują!! '' Liam się zarumienił.
Ja wstałam z kanapy, puściłam oczko do chłopaka i ruszyłam do kuchni, wzięłam szklankę i nalałam zimnej wody, poszłam w stronę pokoju gdzie są chłopcy. Próbowałam otworzyć lekko drzwi, ale utrudniali mi tym że je podtrzymywali, w końcu je otworzyłam i wylałam w ich stronę wodę z szklanki, szybko zamknęłam drzwi wyjmując klucz z zamku. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam go do kieszeni.
- Otwieraj to do cholery! - krzyknął Hazza.
- Możecie się wszyscy tam zamknąć? Bo jak obudzicie moją siostrę to będziecie ją usypiać! - krzyknęłam najciszej jak mogłam.
Chłopacy się uciszyli, ja uśmiechnęłam się do Liama, usiadłam ponownie na kanapę i wtuliłam się w niego.
- Teraz mamy spokój - pocałował mnie czoło.

**
Mhm.. jak zwykle przynudza, ale no przepraszam :D

Rozdział 2

Number two

Obudziłam się leżąc na brzuchu. Spojrzałam na telefon i pokazała się godzina 5. Usłyszałam jakieś chrapanie, otarłam dobrze oczy i zobaczyłam że nie jestem u siebie w domu, tylko w hotelu chłopaków, szybko zeskoczyłam z łóżka. Zobaczyłam że Liam leży obok mnie, nasuwało mi się pytanie.. Co ja tam robię?! Szybko się ogarnęłam i już kierowałam się w stronę wyjścia, ale usłyszałam głos farbowanego blondyna.
- Czemu już idziesz? - zapytał cichym tonem.
- Nie powinnam tu zostawać, nawet nie wiem jakim cudem jestem tutaj tak długo - prawie krzyknęłam.
- Zasnęłaś na ramieniu Zayna ale Liam nie chciał cię budzić, i zaniósł Ciebie do niego - powiedział blondyn zajadając kanapkę z serem.
Poczułam ulgę, bałam się że doszło do czegoś.. a z resztą.
- Dobra ja już naprawdę muszę iść, rodzice się mogą martwić - wręcz wybiegłam.
Skierowałam się w stronę domu, było pusto na ulicach, w końcu to było gdzieś w pół do
szóstej. Gdy doszłam do domu nikogo o dziwo nie było. Znowu poczułam ulgę i poszłam do mojego pokoju. Zdjęłam kurtkę i z niej wypadła karteczka ,, Zadzwoń jak już będziesz w domu. - Liam. '' i na samym dole był jego numer telefonu. Zarumieniłam się, to było dziwne. Po co mam dzwonić, chcę się upewnić że nic się nie stało? Stwierdziłam że bez sensu dzwonić tak rano więc napisałam sms'a. Przygotowałam się do szkoły, spakowałam książki do torby, i postanowiłam że pójdę do niej wcześniej, weszłam i chyba jeszcze dziewczyny nie ochłonęły, bo gadały jak najęte o wczorajszym dniu. Podeszła do nagle jakaś laska ze starszej klasy.
- Widziałam cię wczoraj z Liamem! Dziwka! - krzyknęła, i nagle wszystkie dziewczyny popatrzyły się na mnie, i wyglądały tak jakby chciały mnie zabić.
- O co wam chodzi?! Jezu. - zdenerwowałam się i poszłam do szatni.
Spotkałam tam chłopaków.
- Co wy tu robicie do cholery?! - wykrzyknęłam.
- Przyszliśmy do szkoły - odparł blondyn.
- Że co? Żartujecie sobie? Nawet w szkole mam już przerąbane? - posmutniałam i usiadłam obok nich.
- Dlaczego przerąbane? Przecież powinnaś się cieszyć - odparł Hazza.
Byłam tak zła że nie wiem. Niby fajnie, że będę z nimi w klasie, cieszyłabym się gdyby nie ta laska która mnie przed chwilą zaczepiła.
- Chłopacy, ale jakby co... to wy nie wiecie kim ja jestem, okej? - podeszłam do nich, i powiedziałam cicho.
- Nie wiem po co tak, ale skoro już tak nalegasz, to dobra.. - powiedział Lou.
- O jak dobrze, że wreszcie któryś zrozumiał - zaśmiałam się.
- Ej, przecież ja też rozumiem! - krzyknął Zayn w moim kierunku.
- Tak, tak - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę chemicznej klasy, czułam wzrok dziewczyn na mnie, ale olałam to. W końcu podeszła do mnie Olivia i mnie walnęła z pięści w ramie.
- Ej no, za co to?! Auć, boli! - krzyknęłam zbulwersowana.
- Za to że nie dajesz nawet znaków życia! - dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, i wyglądała jakby chciała mi coś zrobić.
- Mogłaś zadzwonić? - powiedziałam i odeszłam.
Szybko minęła chemia, jeszcze szybciej biologia. Pod koniec ostatniej lekcji poczułam że dostałam smsa, i skrycie sprawdziłam od kogo, był od Liama.. ,, Czekam po tej lekcji na Ciebie pod szkołą, bądź tam, proszę xx '' Spojrzałam na zegarek i do przerwy zostały dwie minuty, spakowałam się po cichu, i odliczałam z Maxem do dzwonka.
- 10,9,8.7,6,5,4,3,2,1 - mówiłam cicho.
- DZZZZWONEEEEEEEK - krzyknał dosyć głośno Max, gdy pani akurat dyktowała pracę domową.
Mina naszej pani była bezcenna. Wyszłam z klasy, i skierowałam się w stronę wyjścia. Zauważyłam Liama i podeszłam do niego szybszym krokiem.
- No to jestem, coś chciałeś ode mnie? - uśmiechnęłam się.
- Właściwie to chciałem zapytać czy... no.. czy chciałabyś iść ze mną na obiad? - spojrzał na mnie nie pewnie.
- Jasne że tak! - wyszczerzyłam się.
- No dobra, to idziemy - chłopak wyciągnął do mnie rękę i spojrzał prosto w oczy.
Ścisnęłam jego rękę. Uśmiechnęłam się i próbowałam też nie patrzeć na jego oczy, a chłopak odwzajemnił uśmiech. Doszliśmy już do jakiejś restauracji i zajęliśmy stoik dla dwóch osób.
- Więc co zamawiamy? - chłopak podał mi menu.
Zaczęłam je oglądać i skusiło mnie jedynie te spaghetti, kocham spaghetti.
- Ja chcę spaghetti - uśmiechnęłam się do niego.
- No dobra, to ja wezmę to samo.
Liam zawołał kelnera i złożył zamówienie, ja tylko się mu przyglądałam, aż w końcu chłopak spojrzał na mnie i patrzeliśmy na siebie przez najbliższe dziesięć minut aż kelner nie przyniósł nam jedzenia.
- No to smacznego - wyszczerzył się w moją stronę.
- Nawzajem - odparłam
Zjadłam błyskawicznie, było takie smaczne, że chyba będę się tu wybierać częściej. Wyszliśmy z restauracji, i kierowaliśmy się w stronę parku.
- Ej, to dziwne.. Po co wy chodzicie do szkoły, skoro wy jesteście tylko na parę dni? - spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem, a chłopak nie wiedział co powiedzieć.
- Zostajemy tu na dłużej, zapomniałem ci powiedzieć - chłopak usiadł na ławkę, a ja usiadłam obok niego.
- O to świetnie! Cieszę się - na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Naprawdę? Myślałam że masz mnie dość. - chłopak odparł smutniejszym tonem, i mnie nie pewnie objął.
Boże, jakie to byłe miłe uczucie, czułam się tak bezpiecznie, miałam motylki w brzuchu.
- Ja mam cię dość? Żartujesz? Chyba wręcz przeciwnie! - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
Chłopak się zarumienił z resztą ja też, po 3 minutach wybuchliśmy śmiechem.

~~
Wiem, wiem... Beznadziejny, i dodany po długim długim czasie, ale przepraszam ^_^ Jak się wam podoba?

Rozdział 1

Number one 
Obudziłam się jak zwykle o 6.00. Obudził mnie mój porypany budzik, gdyby to nie był mój telefon, dawno by wylądowało to za oknem. Miałam na 8.55 bo odwołali nam angola, to wbiłam na twittera, zalogowałam się na mój profil, i spojrzałam w interakcje, jak zwykle pusto. Zapomnieli o mnie wszyscy. Napisałam tylko że zaczynam później lekcje,
ale w końcu nikogo to nie obchodziło, przecież wszyscy spali o tej godzinie.
Wybiła 8.00, zleciało to błyskawicznie. Na 8.39 miałam autobus, więc zaczęłąm się szykować do szkoły, w domu nikomu nie było, jak to o tej godzinie, chodziaż nie jestem pewna czy ktoś 
był wogóle w nocy w domu. Gdy wybiła 8.30 ubrałam buty, kurtkę i zarzuciłam na siebie ciepły szalik. Ruszyłam szybszym krokiem na przystanek by się nie spóźnić, były te same osoby co zawsze, a ja zawsze przychodziłam na ostatnią chwilę. Włączyłam sobie Someone Like You i nie kontaktowałam ze światem. Zanim się rozglądnęłam byliśmy już na miejscu, wyszłam z autobusu który stał pod szkołą, i zaczęłam się wpatrywać się w piszczące
dziewczyny pod naszą szkołą. 
- Co tu się dzieje? - bez przywitania rzuciłam do koleżanek z klasy.
- Zespół One Direction jest u nas w szkole! - pisnęła jedna z koleżanek.
Zaczęłąm zatykać uszy, i próbowałam wejść do szkoły, widziałam minę dziewczyn, że dziwne że nie piszczę z nimi, ale nie myślałam o niczym innym niż zobaczyć Liam'a i 
dowiedzieć czy to naprawdę był on. Gdy weszłam już do szkoły, miejąc całe poczochrane włosy zaczęłąm się rozglądać, i zauważyłam jak dziewczyny stoi wokół 1D w jednym koncie na korytarzu. Nie chciałam tam iść, ale zauważyłam Olivię, moją przyjaciółkę, i nie mogłam jej pozwolić tam zostać, więc podeszłam nie pewnie.
- O Jessica! Zobacz są tu twoi chłopacy! - powiedziała to tak głośno, że aż Zayn skierował wzrok w naszą stronę.
- Porypało cię? Może jeszcze głośniej? - sztuchnęłam ją mocno, i zrobiłam facepalm. 
- Zobaczcie, to Jessica, największa fanka One Direction - tym razem cały zespół skierował wzrok w naszą stronę, a nawet fanki spojrzały na Olivię jak na idiotkę.
- Jezu, co ty taka podjarana? To tylko jacyś chłopacy, sama mi to mówiłaś ostatnio - odparłam i udawałam że nie obchodzi mnie to że moi idole są naprzeciw mnie.
- A ty czemu taka zdenerowana? Żiółka zapażyć? - dziewczyna znowu zaczęła mówić tak głośno, że to było głośniejsze niż piski tych wszystkich lasek.
Zobaczyłam jak Liam na mnie patrzy, a ja się zarumieniłam, odwróciłam się w drugą stronę by tego nie zauważył i ruszyłam w stronę chemicznej klasy, usiadłam pod ścianą, i włączyłam sobie Call Me Maybe na poprawkę humoru. Patrząc na te wszystkie dziewczyny, aż żal mi się ich zrobiło, pomyśleć że ja też mogłabym tak wyglądać robi mi się wstyd, jestem wdzięczna Bogu
że nikt nie słyszy moich myśli. Zadzwonił dzwonek na lekcje, myślałam że już po wszystkim że chłopacy se pojadą gdzieś tam, a dziewczyny się opanują, i przyjdą normalnie na lekcje, a okazało się że jeszcze bardziej piszczały, a nauczyciele zostali w pokoju nauczycielskim, oznaczało to że lekcje się raczej nie odbędą, a nawet jeśli to już mniejsza z tym. Wyszłam ze szkoły wielkim cudem przeciskając się przez tłum rozwrzeszczanych dziewczyn. Kierowałam się w stronę parku do którego zazwyczaj chodzą wszyscy na wagary, ale w takiej sytuacji nikogo nie będzie. Gdy już dotarłam na miejsce usiadłam na pierwszą lepszą zamarznięta ławkę, było cholernie zimno, ale ta ławka była warta bardziej tego niż to co się działo w szkole. Włączyłam sobie WMYB i zaczęłam się rozglądać po parku, myślałam sobie tylko o jednym.. o tym co się dzieje w szkole, że właśnie ominęłam swoje marzenie, ale to jest silniejsze ode mnie. Zaczęłam szukać moich rękawiczek, ale one chyba się zgubiły w wczorajszej akcji, czułam jak krew mi chyba nie dopływa, nawet nie byłam w stanie przełączyć piosenki, chciałam wrócić do domu, ale autobus będzie dopiero ok. 45 minut. 
- Cześć - usłyszałam jakiś męski głos, i przypuszczam że to był ktoś kto stoi za mną, bo nie zauważyłam nikogo kto mógłby się ze mną przywitać.
- Jessica, pamiętasz mnie? To ja Liam, odwiozłem cię wczoraj do domu - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę i znowu mnie zamurowało.
- Em, cześć. Skąd wiesz że tu jestem? - zapytałam.
- Był to przypadek, miałem iść do hotelu, ale.. - przerwałam mu.
- Ale musiałeś akurat podejść i upewnić się że to jestem ja? - powiedziałam to trochę chamsko, ale nie chciałabym by domyślił się że niesamowicie mnie ucieszyło to że tu jest.
- No można tak powiedzieć. A przeszkodziłem ci w czymś? - chłopak trochę się zawstydził, i usiadł obok mnie.
- Może.... - skłamałam.
- O to przepraszam, mam sobie iść? - zapytał.
- Nie no, jak chcesz to zostań - odparłam obojętnie.
Zrobiło mi się strasznie wstyd, i czułam się jak idiotka, po co ja udaję? Przecież to chore, przecież nawet śniłam o rozmowie z którymś chłopakiem z 1D, a teraz gdy mam okazję marnuję to. Spojrzałam na chłopaka, a ona wyjął ze swojej kieszeni z kurtki moje rękawiczki, moje ukochane nowe rękawiczki, które kupił mi tata z łaski.
- Myślę że to twoje - odparł i podał mi te rękawiczki, wzięłam je i ubrałam, bo naprawdę potrzebowałam chodziaż rękawiczek.
- Dzięki, miło z twojej strony - uśmiechnęłam się lekko.
- A dlaczego nie jesteś w szkole? - chłopak zapytał.
- A co, książkę piszesz? - powiedziałam chamsko.
- Chyba było by lepiej, gdybym poszedł, no nie? - odparł sztywnie.
Już nie mogłam znieść tego że udaje kogoś kim nie jestem, to chore, przecież zawsze powtarzałam sobie że będą sobą, nie ważne przed kim.
- Nie, naprawdę cieszę się że jesteś tutaj, ale przepraszam cię, nie mam humoru, i ochoty na takie rozmowy. - powiedziałam, i lekko posmutniałam.
- Możesz mi się wygadać, nie powiem nikomu, nawet nie miałbym komu - powiedział i uśmiechnął się do mnie. 
- Naprawdę miło z twojej strony, ale chyba muszę iść, mam niedługo autobus. - znowu skłamałam, wstałam z ławki, i kierowałam się w stronę szkoły.
Wtedy poczułam jak chłopak łapie mnie za rękę, i przyciąga nie pewnie do siebie.
- Wiem że jesteś inna - powiedział nieco ciszej niż wcześniej, a ja spojrzałam mu w oczy, i znowu mnie zamurowało, miałam motylki w brzuchu. 
- No dobra, no to może zacznijmy od nowa? - powiedział i uśmiechnęłam się sztucznie.
On puścił gwałtownie moją rękę i z tego co zobaczyłam trochę zrobiło mu się głupio.
- Przepraszam, po prostu... Jestem Liam - chłopak się zaśmiał, i zarumienił się.
- Co? - zaśmiałam się
- W końcu mieliśmy zacząć od nowa, no nie? - poprawił swoje włosy.
- Dobra... no to ja jestem Jessica - wyciągnęłam do niego rękę przyjaźnie, a on ją uścisnął.
Zrobiło mi się wtedy gorąco. Staliśmy gdzieś przez 4 minuty na przeciw siebie patrząc na siebie bez słowa.
- No to idziemy gdzieś? - rzuciłam na początek.
- Możemy, ale chyba lepiej by iść do jakiegoś cieplejszego miejsca, bo widzę że się trzęsiesz z tego zimna. Co powiesz że zajdziemy do hotelu gdzie poznasz innych członków zespołu? - uśmiechnął się przyjaźnie w moją stronę.
- Z miła chęcią, no to prowadź mnie do tego hotelu. - wystrzerzyłam się. 
Szliśmy i rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od lat, miło mi się z nim rozmawiało.
- No to jesteśmy. Panie przodem. - zaśmiał się i otworzył mi drzwi.
Weszłam i rozglądnęłam się, nie wiedziałam że są u nas takie hotele, zaniemówiłam. Chyba nie zdawałam sobie sprawy że zaraz spotkam się zespołem za którym szaleję od roku. Rozglądałam się, i ciekawiło mnie w którym pokoju znajduję się reszta zespołu. Otworzył mi drzwi do ich pokoju, a ja weszłam nie pewnie.
- Poznajcie Jessice - odparł i wskazał na mnie.
- Siema! - cała czwórka powiedziała w tym samym czasie.
Pomachałam im i nie wiedziałam co powiedzieć.
- To twoja dziewczyna? - Hazza spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się cwaniacko do Liam'a.
- Nie, już nie mogę przyprowadzić koleżanki? - zapytał.
- Ale ja tylko zapytałem - uśmiechnął się do mnie.
Było mi tam dziwnie, usiadłam obok Zayn'a a on ciągle mnie szturchał, Niall jadł popcorn, a Louis co 5 minut szedł do kuchni po marchewkę.
- Ej ty, Jessica, może chcesz marchewkę? - krzyknął Louis będąc w kuchni.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam uśmiechając się do siebie.
- A zrobisz mi kanapkę? Wiesz, pewnie robisz lepsze niż Louis - blondasek zapytał, spojrzał na mnie, i wystrzerzył się.
- Słyszałem to! Śpij w nocy z otwartymi oczami! - krzyknął Louis.
- Niall, nową koleżankę już wykorzystujesz? - dodał Zayn.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się do blondyna.
Zayn rzucił ciastka Niall'owi by chodziaż zamknął się na te najbliższe 10 minut. Oni byli tacy inni, mieli bez przerwy humor, i nie dało się za nimi nadążyć. 
- A gdzie się poznaliście? W szkole? - Zayn spojrzał na mnie, i chyba mnie najwidoczniej kojarzył z tego że moja najukochańsza przyjaciółka musiała się wydurniać.
- Hm, to długa historia - chłopak spojrzał na mnie, i lekko się uśmiechnął. 
Szczerze byłam mu wdzięczna że nie powiedział skąd się znamy, bo zrobiło by się niesamowicie głupio, niech to zostanie pomiędzy mną a nim.

~~
Cześć :) Wiem nie ciekawy ten rozdział, ale no.. początki zawsze są nudne :D 
Miałam 8 komentarzy pod prologiem, co mnie zaskoczyło, bo prolog był do dupy, no ale to już mniejsza, dzięki ;*

ps. jeżeli chcesz być informowany/a o nowych rozdział, to podaj mi swoje gg, lub twitter'a w komentarzu :>

Prolog.

Wracałam ze siatkówki, facet nam przedłużył trening o dwie godziny. Szłam jakąś dzielnicą której nie znam, było w cholerę ciemno, jedyne co widziałam to przejeżdżające samochody, a najgorsze z tego wszystkiego to jest to, że tam nic praktycznie nie jeździ.
Wyjęłam w pewnym momencie MP3, ponieważ zabrakło mi muzyki, włączyłam Same Mistakes, i szłam w rytmie piosenki. Myślałam praktycznie o niczym, kusiło mnie moje kochane łóżko, i kubek ciepłego kakao.
Po 10 minutach drogi nagle poczułam jak ktoś łapię mnie od tyłu, i ciągnie do siebie, nie wiedziałam co robić, zaczęłam krzyczeć, ale to wszystko na marne, bo osoba która mnie trzyma, zakryła mi twarz, usłyszałam spadające MP3 na chodnik, pomyślałam sobie że to koniec, że litości nie będzie. Kopałam, wyrywałam się, ale to nic nie dało, znowu na marne, poczułam jakiś męski perfum, i przyszło mi tylko na myśl wszystko co najgorsze. Przyciągnął mnie do muru, a łzy spływały po moim policzku, natomiast on zaczął je wycierać swoją kurtką.
- Nic ci złego nie zrobię, chcę się tylko zabawić - szepnął mi do ucha, po czym poczułam jak rozpina mi guzik od spodni. Zaczęłam drżeć ze strachu, ale w pewnym momencie usłyszałam z oddali głos, jakiegoś mężczyzny.
- Puść ją! - powiedział groźnym głosem, kompletnie jakby słyszałam Liam'a Payne, ale pewnie znowu mam jakieś urojenia.
Ulżyło mi, pomyślałam że może mnie ktoś uratuje, że zapomnę o tym wszystkim. Po czym znowu z oddali rozległ się głos.
- Mówię nie wyraźnie? Puścił ją, inaczej podejdę - powiedział jeszcze groźniej niż przedtem.
Łez spływało po moim policzku coraz więcej, nawet nie próbowałam krzyczeć, bo bałam się że coś mi zrobi. W pewnym momencie on zaczął krzyczeć, upuścił mnie, a ja poczułam całkowitą ulgę.
Skulił się leżąc na chodniku, miałam zamiar uciec, ale przecież bez przyczyny nie upadł.
- Jesteś już bezpiecza - znowu usłyszałam jakby głos pana Payne, ale przecież to nie realne, znowu tylko do głowy my przyszło to że mam urojenia.
Chłopak przytulił mnie, Wtedy naprawdę czułam się bezpieczna, ale strach nie minął, dalej drżałam jak głupia, nie świadoma że już po wszystkim.
- Odwieźć cię do domu? Było by najbezpieczniej - powiedział to takim ciepłym głosem, że zaczęłam się rozpływać.
- Słyszysz mnie, coś się stało? - powiedział nieco głośniej oraz dotknął mojego prawego ramienia.
- Nie nie, jeżeli nie byłby to problem, to było by mi miło gdybyś mnie odwiózł - odparłam.
Praktycznie nie widziałam jego twarzy, co nie pokoiło mnie, ale mogłabym wskoczyć chyba do każdego samochodu, by uniknąć sytuacji która zdarzyła się przed paroma minutami.
- No to chodź - wyciągnął do mnie swoją rękę, a ja ją złapałam, i szłam z nim równym tempem. Czułam się naprawdę nie swojo, ale jedyne co mnie martwiło czy powiedzieć rodzicom,
o tym co się wydarzyło.
- Jak masz na imię? - zapytałam, by chodziaż wiedzieć jedną podstawową rzecz o nim.
- Liam - powiedział głośno.
Nagle mnie zatkało, nie wiedziałam co powiedzieć, przecież.... Nie to nie może być prawda, co ja sobie myślę, po prostu to zbieg okoliczności, jest z milion Liam'ów na świecie z podobnym do siebie głosem.
- A ty? Nie trzęś się tak, ja ci nic nie zrobię, a on nie będzie już wstanie cię zaatakować. - powiedział to tak jakby to było dla niego śmieszne.
- Ja jestem Jessica. - powiedziałam nie pewnym głosem.
- Ładnie. Jesteśmy już na miejscu, tu jest mój samochód - otworzył mi drzwi bym mogła wsiąść.
Weszłam do samochodu, zapięłam pasy i czekałam tylko na to żeby wszedł do tego samochodu i żeby mogła zobaczyć jak wygląda. Czuję się trochę tak jakby zaraz miała aż spływać ze mnie ta ciekawość. Otworzył drzwi od samochodu, wszedł, i włączył latarkę w samochodzie.
Gdy zobaczyłam jak wygląda zatkało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, przecież to jest członek najsławniejszego zespołu w naszym kraju, co on tu robi? Nasuwało mi się tyle pytań, ale było mi głupio zapytać się go o to wszystko.
- No to gdzie jedziemy, Jessico? - odparł.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, a ja nadal nie mogłam uwierzyć w to co się działo przez ostatnie dwie godziny.

~~

HELOŁ!:D Jestem Jadzia. Będę pisała te opowiadanie, jak widzicie napisałam prolog, nie jest najlepszy, ale dopiero zaczynam :)
PS. DEDYKUJĘ TEN PROLOG MOJEJ KOCHANEJ FANCE EWELINIE <3 KOCHAM CIĘ!
proszę was o swoją opinię :)
no to do pierwszego rozdziału :>

Bohaterowie.

JESSICA JACKSON
 

Urodziła i wychowała się w UK. Uwielbia sport. Nie może zaakceptować
siebie. Jej marzeniem jest spotkać zespół One Direction. Przyjaźni się z Olivią Louckes.

LIAM PAYNE
 
Urodził się i wychował w UK, jego pasją jest śpiew. dwa razy brał udział w X-Factor, natomiast
zaistniał za drugim razem będąc członkiem zespołu One Direction. Jest zdecydowanie najpoważniejszy w zespole. Jest nieśmiały, i nie potrafi się dobrze zakochać. Jego najlepszym przyjacielem jest Zayn Malik.

ZAYN MALIK
 
 
Urodził i wychował się w UK, jest członkiem zespołu One Direction, brał udział w X-FACTOR. Ma powodzenie u wszystkich swoich koleżanek, natomiast podobnie jak Payne nie potrafi się zakochać. Uwielbia imprezy. Jest zżyty najbardziej z Liam'em Payn'em.

HARRY STYLES
 
Urodził i wychował się w UK. Jest najmłodszym członkiem zespołu One Direction.
Uwielbia nowe znajomości, kocha chodzić na imprezy, i zawsze umie zachować dystans.
Zżył się najbardziej z Louis'em Tomlison'em.

NIALL HORAN

 
 
Urodził się i wychował się w Irlandii. Jest członkiem zespołu One Direction. Jego pasją jest śpiew oraz jedzenie. Dużo osób twierdzi że jest najmłodszy z zespołu, natomiast to nie prawda. Jest otwartym i słodkim chłopakiem.

LOUIS TOMLINSON

 
Urodził i wychował się w UK. Jego pasją jest śpiewam. Uwielbia marchewki. Jest najstarszym członkiem zespołu, natomiast to on najbardziej się wydurnia. Jest najbardziej zżyty z Harrym Styles'em.