poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 1

Number one 
Obudziłam się jak zwykle o 6.00. Obudził mnie mój porypany budzik, gdyby to nie był mój telefon, dawno by wylądowało to za oknem. Miałam na 8.55 bo odwołali nam angola, to wbiłam na twittera, zalogowałam się na mój profil, i spojrzałam w interakcje, jak zwykle pusto. Zapomnieli o mnie wszyscy. Napisałam tylko że zaczynam później lekcje,
ale w końcu nikogo to nie obchodziło, przecież wszyscy spali o tej godzinie.
Wybiła 8.00, zleciało to błyskawicznie. Na 8.39 miałam autobus, więc zaczęłąm się szykować do szkoły, w domu nikomu nie było, jak to o tej godzinie, chodziaż nie jestem pewna czy ktoś 
był wogóle w nocy w domu. Gdy wybiła 8.30 ubrałam buty, kurtkę i zarzuciłam na siebie ciepły szalik. Ruszyłam szybszym krokiem na przystanek by się nie spóźnić, były te same osoby co zawsze, a ja zawsze przychodziłam na ostatnią chwilę. Włączyłam sobie Someone Like You i nie kontaktowałam ze światem. Zanim się rozglądnęłam byliśmy już na miejscu, wyszłam z autobusu który stał pod szkołą, i zaczęłam się wpatrywać się w piszczące
dziewczyny pod naszą szkołą. 
- Co tu się dzieje? - bez przywitania rzuciłam do koleżanek z klasy.
- Zespół One Direction jest u nas w szkole! - pisnęła jedna z koleżanek.
Zaczęłąm zatykać uszy, i próbowałam wejść do szkoły, widziałam minę dziewczyn, że dziwne że nie piszczę z nimi, ale nie myślałam o niczym innym niż zobaczyć Liam'a i 
dowiedzieć czy to naprawdę był on. Gdy weszłam już do szkoły, miejąc całe poczochrane włosy zaczęłąm się rozglądać, i zauważyłam jak dziewczyny stoi wokół 1D w jednym koncie na korytarzu. Nie chciałam tam iść, ale zauważyłam Olivię, moją przyjaciółkę, i nie mogłam jej pozwolić tam zostać, więc podeszłam nie pewnie.
- O Jessica! Zobacz są tu twoi chłopacy! - powiedziała to tak głośno, że aż Zayn skierował wzrok w naszą stronę.
- Porypało cię? Może jeszcze głośniej? - sztuchnęłam ją mocno, i zrobiłam facepalm. 
- Zobaczcie, to Jessica, największa fanka One Direction - tym razem cały zespół skierował wzrok w naszą stronę, a nawet fanki spojrzały na Olivię jak na idiotkę.
- Jezu, co ty taka podjarana? To tylko jacyś chłopacy, sama mi to mówiłaś ostatnio - odparłam i udawałam że nie obchodzi mnie to że moi idole są naprzeciw mnie.
- A ty czemu taka zdenerowana? Żiółka zapażyć? - dziewczyna znowu zaczęła mówić tak głośno, że to było głośniejsze niż piski tych wszystkich lasek.
Zobaczyłam jak Liam na mnie patrzy, a ja się zarumieniłam, odwróciłam się w drugą stronę by tego nie zauważył i ruszyłam w stronę chemicznej klasy, usiadłam pod ścianą, i włączyłam sobie Call Me Maybe na poprawkę humoru. Patrząc na te wszystkie dziewczyny, aż żal mi się ich zrobiło, pomyśleć że ja też mogłabym tak wyglądać robi mi się wstyd, jestem wdzięczna Bogu
że nikt nie słyszy moich myśli. Zadzwonił dzwonek na lekcje, myślałam że już po wszystkim że chłopacy se pojadą gdzieś tam, a dziewczyny się opanują, i przyjdą normalnie na lekcje, a okazało się że jeszcze bardziej piszczały, a nauczyciele zostali w pokoju nauczycielskim, oznaczało to że lekcje się raczej nie odbędą, a nawet jeśli to już mniejsza z tym. Wyszłam ze szkoły wielkim cudem przeciskając się przez tłum rozwrzeszczanych dziewczyn. Kierowałam się w stronę parku do którego zazwyczaj chodzą wszyscy na wagary, ale w takiej sytuacji nikogo nie będzie. Gdy już dotarłam na miejsce usiadłam na pierwszą lepszą zamarznięta ławkę, było cholernie zimno, ale ta ławka była warta bardziej tego niż to co się działo w szkole. Włączyłam sobie WMYB i zaczęłam się rozglądać po parku, myślałam sobie tylko o jednym.. o tym co się dzieje w szkole, że właśnie ominęłam swoje marzenie, ale to jest silniejsze ode mnie. Zaczęłam szukać moich rękawiczek, ale one chyba się zgubiły w wczorajszej akcji, czułam jak krew mi chyba nie dopływa, nawet nie byłam w stanie przełączyć piosenki, chciałam wrócić do domu, ale autobus będzie dopiero ok. 45 minut. 
- Cześć - usłyszałam jakiś męski głos, i przypuszczam że to był ktoś kto stoi za mną, bo nie zauważyłam nikogo kto mógłby się ze mną przywitać.
- Jessica, pamiętasz mnie? To ja Liam, odwiozłem cię wczoraj do domu - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę i znowu mnie zamurowało.
- Em, cześć. Skąd wiesz że tu jestem? - zapytałam.
- Był to przypadek, miałem iść do hotelu, ale.. - przerwałam mu.
- Ale musiałeś akurat podejść i upewnić się że to jestem ja? - powiedziałam to trochę chamsko, ale nie chciałabym by domyślił się że niesamowicie mnie ucieszyło to że tu jest.
- No można tak powiedzieć. A przeszkodziłem ci w czymś? - chłopak trochę się zawstydził, i usiadł obok mnie.
- Może.... - skłamałam.
- O to przepraszam, mam sobie iść? - zapytał.
- Nie no, jak chcesz to zostań - odparłam obojętnie.
Zrobiło mi się strasznie wstyd, i czułam się jak idiotka, po co ja udaję? Przecież to chore, przecież nawet śniłam o rozmowie z którymś chłopakiem z 1D, a teraz gdy mam okazję marnuję to. Spojrzałam na chłopaka, a ona wyjął ze swojej kieszeni z kurtki moje rękawiczki, moje ukochane nowe rękawiczki, które kupił mi tata z łaski.
- Myślę że to twoje - odparł i podał mi te rękawiczki, wzięłam je i ubrałam, bo naprawdę potrzebowałam chodziaż rękawiczek.
- Dzięki, miło z twojej strony - uśmiechnęłam się lekko.
- A dlaczego nie jesteś w szkole? - chłopak zapytał.
- A co, książkę piszesz? - powiedziałam chamsko.
- Chyba było by lepiej, gdybym poszedł, no nie? - odparł sztywnie.
Już nie mogłam znieść tego że udaje kogoś kim nie jestem, to chore, przecież zawsze powtarzałam sobie że będą sobą, nie ważne przed kim.
- Nie, naprawdę cieszę się że jesteś tutaj, ale przepraszam cię, nie mam humoru, i ochoty na takie rozmowy. - powiedziałam, i lekko posmutniałam.
- Możesz mi się wygadać, nie powiem nikomu, nawet nie miałbym komu - powiedział i uśmiechnął się do mnie. 
- Naprawdę miło z twojej strony, ale chyba muszę iść, mam niedługo autobus. - znowu skłamałam, wstałam z ławki, i kierowałam się w stronę szkoły.
Wtedy poczułam jak chłopak łapie mnie za rękę, i przyciąga nie pewnie do siebie.
- Wiem że jesteś inna - powiedział nieco ciszej niż wcześniej, a ja spojrzałam mu w oczy, i znowu mnie zamurowało, miałam motylki w brzuchu. 
- No dobra, no to może zacznijmy od nowa? - powiedział i uśmiechnęłam się sztucznie.
On puścił gwałtownie moją rękę i z tego co zobaczyłam trochę zrobiło mu się głupio.
- Przepraszam, po prostu... Jestem Liam - chłopak się zaśmiał, i zarumienił się.
- Co? - zaśmiałam się
- W końcu mieliśmy zacząć od nowa, no nie? - poprawił swoje włosy.
- Dobra... no to ja jestem Jessica - wyciągnęłam do niego rękę przyjaźnie, a on ją uścisnął.
Zrobiło mi się wtedy gorąco. Staliśmy gdzieś przez 4 minuty na przeciw siebie patrząc na siebie bez słowa.
- No to idziemy gdzieś? - rzuciłam na początek.
- Możemy, ale chyba lepiej by iść do jakiegoś cieplejszego miejsca, bo widzę że się trzęsiesz z tego zimna. Co powiesz że zajdziemy do hotelu gdzie poznasz innych członków zespołu? - uśmiechnął się przyjaźnie w moją stronę.
- Z miła chęcią, no to prowadź mnie do tego hotelu. - wystrzerzyłam się. 
Szliśmy i rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od lat, miło mi się z nim rozmawiało.
- No to jesteśmy. Panie przodem. - zaśmiał się i otworzył mi drzwi.
Weszłam i rozglądnęłam się, nie wiedziałam że są u nas takie hotele, zaniemówiłam. Chyba nie zdawałam sobie sprawy że zaraz spotkam się zespołem za którym szaleję od roku. Rozglądałam się, i ciekawiło mnie w którym pokoju znajduję się reszta zespołu. Otworzył mi drzwi do ich pokoju, a ja weszłam nie pewnie.
- Poznajcie Jessice - odparł i wskazał na mnie.
- Siema! - cała czwórka powiedziała w tym samym czasie.
Pomachałam im i nie wiedziałam co powiedzieć.
- To twoja dziewczyna? - Hazza spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się cwaniacko do Liam'a.
- Nie, już nie mogę przyprowadzić koleżanki? - zapytał.
- Ale ja tylko zapytałem - uśmiechnął się do mnie.
Było mi tam dziwnie, usiadłam obok Zayn'a a on ciągle mnie szturchał, Niall jadł popcorn, a Louis co 5 minut szedł do kuchni po marchewkę.
- Ej ty, Jessica, może chcesz marchewkę? - krzyknął Louis będąc w kuchni.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam uśmiechając się do siebie.
- A zrobisz mi kanapkę? Wiesz, pewnie robisz lepsze niż Louis - blondasek zapytał, spojrzał na mnie, i wystrzerzył się.
- Słyszałem to! Śpij w nocy z otwartymi oczami! - krzyknął Louis.
- Niall, nową koleżankę już wykorzystujesz? - dodał Zayn.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się do blondyna.
Zayn rzucił ciastka Niall'owi by chodziaż zamknął się na te najbliższe 10 minut. Oni byli tacy inni, mieli bez przerwy humor, i nie dało się za nimi nadążyć. 
- A gdzie się poznaliście? W szkole? - Zayn spojrzał na mnie, i chyba mnie najwidoczniej kojarzył z tego że moja najukochańsza przyjaciółka musiała się wydurniać.
- Hm, to długa historia - chłopak spojrzał na mnie, i lekko się uśmiechnął. 
Szczerze byłam mu wdzięczna że nie powiedział skąd się znamy, bo zrobiło by się niesamowicie głupio, niech to zostanie pomiędzy mną a nim.

~~
Cześć :) Wiem nie ciekawy ten rozdział, ale no.. początki zawsze są nudne :D 
Miałam 8 komentarzy pod prologiem, co mnie zaskoczyło, bo prolog był do dupy, no ale to już mniejsza, dzięki ;*

ps. jeżeli chcesz być informowany/a o nowych rozdział, to podaj mi swoje gg, lub twitter'a w komentarzu :>

1 komentarz: