poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 2

Number two

Obudziłam się leżąc na brzuchu. Spojrzałam na telefon i pokazała się godzina 5. Usłyszałam jakieś chrapanie, otarłam dobrze oczy i zobaczyłam że nie jestem u siebie w domu, tylko w hotelu chłopaków, szybko zeskoczyłam z łóżka. Zobaczyłam że Liam leży obok mnie, nasuwało mi się pytanie.. Co ja tam robię?! Szybko się ogarnęłam i już kierowałam się w stronę wyjścia, ale usłyszałam głos farbowanego blondyna.
- Czemu już idziesz? - zapytał cichym tonem.
- Nie powinnam tu zostawać, nawet nie wiem jakim cudem jestem tutaj tak długo - prawie krzyknęłam.
- Zasnęłaś na ramieniu Zayna ale Liam nie chciał cię budzić, i zaniósł Ciebie do niego - powiedział blondyn zajadając kanapkę z serem.
Poczułam ulgę, bałam się że doszło do czegoś.. a z resztą.
- Dobra ja już naprawdę muszę iść, rodzice się mogą martwić - wręcz wybiegłam.
Skierowałam się w stronę domu, było pusto na ulicach, w końcu to było gdzieś w pół do
szóstej. Gdy doszłam do domu nikogo o dziwo nie było. Znowu poczułam ulgę i poszłam do mojego pokoju. Zdjęłam kurtkę i z niej wypadła karteczka ,, Zadzwoń jak już będziesz w domu. - Liam. '' i na samym dole był jego numer telefonu. Zarumieniłam się, to było dziwne. Po co mam dzwonić, chcę się upewnić że nic się nie stało? Stwierdziłam że bez sensu dzwonić tak rano więc napisałam sms'a. Przygotowałam się do szkoły, spakowałam książki do torby, i postanowiłam że pójdę do niej wcześniej, weszłam i chyba jeszcze dziewczyny nie ochłonęły, bo gadały jak najęte o wczorajszym dniu. Podeszła do nagle jakaś laska ze starszej klasy.
- Widziałam cię wczoraj z Liamem! Dziwka! - krzyknęła, i nagle wszystkie dziewczyny popatrzyły się na mnie, i wyglądały tak jakby chciały mnie zabić.
- O co wam chodzi?! Jezu. - zdenerwowałam się i poszłam do szatni.
Spotkałam tam chłopaków.
- Co wy tu robicie do cholery?! - wykrzyknęłam.
- Przyszliśmy do szkoły - odparł blondyn.
- Że co? Żartujecie sobie? Nawet w szkole mam już przerąbane? - posmutniałam i usiadłam obok nich.
- Dlaczego przerąbane? Przecież powinnaś się cieszyć - odparł Hazza.
Byłam tak zła że nie wiem. Niby fajnie, że będę z nimi w klasie, cieszyłabym się gdyby nie ta laska która mnie przed chwilą zaczepiła.
- Chłopacy, ale jakby co... to wy nie wiecie kim ja jestem, okej? - podeszłam do nich, i powiedziałam cicho.
- Nie wiem po co tak, ale skoro już tak nalegasz, to dobra.. - powiedział Lou.
- O jak dobrze, że wreszcie któryś zrozumiał - zaśmiałam się.
- Ej, przecież ja też rozumiem! - krzyknął Zayn w moim kierunku.
- Tak, tak - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę chemicznej klasy, czułam wzrok dziewczyn na mnie, ale olałam to. W końcu podeszła do mnie Olivia i mnie walnęła z pięści w ramie.
- Ej no, za co to?! Auć, boli! - krzyknęłam zbulwersowana.
- Za to że nie dajesz nawet znaków życia! - dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, i wyglądała jakby chciała mi coś zrobić.
- Mogłaś zadzwonić? - powiedziałam i odeszłam.
Szybko minęła chemia, jeszcze szybciej biologia. Pod koniec ostatniej lekcji poczułam że dostałam smsa, i skrycie sprawdziłam od kogo, był od Liama.. ,, Czekam po tej lekcji na Ciebie pod szkołą, bądź tam, proszę xx '' Spojrzałam na zegarek i do przerwy zostały dwie minuty, spakowałam się po cichu, i odliczałam z Maxem do dzwonka.
- 10,9,8.7,6,5,4,3,2,1 - mówiłam cicho.
- DZZZZWONEEEEEEEK - krzyknał dosyć głośno Max, gdy pani akurat dyktowała pracę domową.
Mina naszej pani była bezcenna. Wyszłam z klasy, i skierowałam się w stronę wyjścia. Zauważyłam Liama i podeszłam do niego szybszym krokiem.
- No to jestem, coś chciałeś ode mnie? - uśmiechnęłam się.
- Właściwie to chciałem zapytać czy... no.. czy chciałabyś iść ze mną na obiad? - spojrzał na mnie nie pewnie.
- Jasne że tak! - wyszczerzyłam się.
- No dobra, to idziemy - chłopak wyciągnął do mnie rękę i spojrzał prosto w oczy.
Ścisnęłam jego rękę. Uśmiechnęłam się i próbowałam też nie patrzeć na jego oczy, a chłopak odwzajemnił uśmiech. Doszliśmy już do jakiejś restauracji i zajęliśmy stoik dla dwóch osób.
- Więc co zamawiamy? - chłopak podał mi menu.
Zaczęłam je oglądać i skusiło mnie jedynie te spaghetti, kocham spaghetti.
- Ja chcę spaghetti - uśmiechnęłam się do niego.
- No dobra, to ja wezmę to samo.
Liam zawołał kelnera i złożył zamówienie, ja tylko się mu przyglądałam, aż w końcu chłopak spojrzał na mnie i patrzeliśmy na siebie przez najbliższe dziesięć minut aż kelner nie przyniósł nam jedzenia.
- No to smacznego - wyszczerzył się w moją stronę.
- Nawzajem - odparłam
Zjadłam błyskawicznie, było takie smaczne, że chyba będę się tu wybierać częściej. Wyszliśmy z restauracji, i kierowaliśmy się w stronę parku.
- Ej, to dziwne.. Po co wy chodzicie do szkoły, skoro wy jesteście tylko na parę dni? - spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem, a chłopak nie wiedział co powiedzieć.
- Zostajemy tu na dłużej, zapomniałem ci powiedzieć - chłopak usiadł na ławkę, a ja usiadłam obok niego.
- O to świetnie! Cieszę się - na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Naprawdę? Myślałam że masz mnie dość. - chłopak odparł smutniejszym tonem, i mnie nie pewnie objął.
Boże, jakie to byłe miłe uczucie, czułam się tak bezpiecznie, miałam motylki w brzuchu.
- Ja mam cię dość? Żartujesz? Chyba wręcz przeciwnie! - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
Chłopak się zarumienił z resztą ja też, po 3 minutach wybuchliśmy śmiechem.

~~
Wiem, wiem... Beznadziejny, i dodany po długim długim czasie, ale przepraszam ^_^ Jak się wam podoba?

2 komentarze:

  1. hej ;) fajny blog :) zapraszam do siebie ;) http://olapayne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty :D strasznie mi sie podoba :) ale wredne suki ma w szkole...

    OdpowiedzUsuń